W tym czasie Wronka z ekscytacją pokazywała Dziobakowi swoją kolekcję organów.
- Nawet nie chcesz wiedzieć, jak trudno było mi znaleźć sprzedawcę organów Allonautilusa Scrobiculatusa!- wystąpiła dumna jak paw Wronka. Próbowała wymówić to tak, żeby w jej głosie nie było słychać wyższości ani zachwalania swojej własnej osoby. Pepe przytaknął tylko ze skwaszonym uśmiechem spowodowanym odrażającym zapachem oraz wyglądem zwierzęcych części ciała. W rzeczywistości nie wiedział, co to za zwierzę oraz dlaczego, tak trudno zdobyć jego organy? Piotr nie był osobą śmiałą, dlatego też nie wyrażał się szczególnie na jakiekolwiek tematy.
Wtedy z góry dało się słyszeć przerażający huk i odgłos tłuczonego szkła. Pan Dziobak i Wronka w tamtej chwili nie mogli wydusić z siebie ani jednego słowa. Po kilku chwilach niespokojnej ciszy Piotr powoli zaczął sunąć w stronę szczebelków. Wronka postanowiła pójść w jego ślady. Pepe zatrzymał ją gestem ręki.
- Tutaj będziesz bezpieczna!- wywnioskował Pan Dziobak. Jego ton głosu w tamtej chwili był tak cichy i spokojny, jakby nic się na pokładzie samolotu nie wydarzyło. Dziewczyna posłusznie skuliła się w rogu kuferka i przypatrywała się, jak Piotr piął się do góry po szczeblach. Podczas gdy mężczyzna delikatnie podnosił klapę, usłyszał przeraźliwe jęki oraz lamety pasażerów, których za wszelką cenę chcieli uspokoić stewardesi. Cichaczem wyślizgnął się spod siedzenia tak, że zestresowany pilot, który z ledwością utrzymywał lot w stałym położeniu, nie zauważył go. Pepe od razu, zwracając uwagę na wyraz twarzy pilota, widział, że dzieje się na pokładzie coś strasznego. Przeszedł kilka metrów, gdy zauważył blade osoby wpatrujące się w toaletową posadzkę. Chwilę potem podeszła z pośpiechem do niego stewardesa. Charakteryzowała się szczupłymi, prostymi nogami, piegowatym, małym nosem, wielkimi, piwnymi oczami oraz długimi, spiętymi w koczek rudymi włosami.
- Czyżby Pepe, pan Dziobak? Czy to nie pan jest tym agentem podróżującym na pokładzie? - zapytała kobieta, obejmując spojrzeniem mężczyznę. Nie ukrywając, dla Piotra była to bardzo wstydliwa konwersacja, bowiem kobieta wpadła mu w oko.
- Nie…To znaczy Tak…! To znaczy…Ja…Noo - zmieszany nawet nie próbował spojrzeć w oczy pięknej stewardesy, bawił się nerwowo palcami. W tamtej chwili zniecierpliwiona kobieta wyjęła mu z kieszeni jego bordowej marynarki dokumenty Pepe.
- Piotr, tak?- zapytała, nadal nie odrywając wzroku od świstka wyrwanego z kieszeni zmieszanego Pana Dziobaka.
- T-tak… - pokiwał głową. Kobieta z powrotem wsunęła dokument do jego kieszeni. Spojrzała na jego pochyloną twarz. Zrozumiała, że jest to młody, wstydliwy, cichy oraz tajemniczy mężczyzna.
- Przepraszam za ten nagły atak…– ukłoniła się nisko – osoby pracujące ze mną mówią, że za bardzo się w niektóre sprawy wtrącam… Tak w ogóle jestem Róża Łódź. – Piotr od razu poczuł się raźniej, kiedy poznał imię oraz nazwisko stewardessy.
- Niech pan idzie za mną – oświadczyła i czym prędzej ruszyła w tłum osłupiałych ludzi stojących przed kabiną toalety. Tuż za nim człapał Pepe z notatnikiem i ołówkiem w ręku. Róża zostawiła mężczyznę przed wejściem do toalety.
- Przepraszam… - kobieta odwróciła wzrok od zwłok leżących na zaschłej krwi wydających charakterystyczny drażniący zapach – Ale nie mogę na to patrzeć.
Pepe może brzydzi się wyglądu zwierzęcych organów, lecz widok organów ludzkich jest dla niego rzeczą normalną, chociaż praktycznie niczym się nie różnią. Założył rękawiczki i wtedy spojrzał na swój zegarek, który wskazywał godzinę 03.06. Nie była to najlepsza pora, szczególnie dla Dziobaka, który był potwornie wykończony podróżami.
Dziobak przeprowadził oględziny zwłok oraz obejrzał niewielkie pomieszczenie. Wszystko to trwało ok. 2 i pół godziny. Było już około 5.00 w nocy. Piotr spał na podłodze opary o jakiś fotel. W tamtej chwili można było usłyszeć, jakby trzaskanie dobiegające z kabiny pilota. Mężczyznę obudziły tajemnicze dźwięki, zaspany poszedł sprawdzić, skąd one dobiegają.
- Co się…dzie…je… - wymamrotał do pilota, ledwo trzymając nogi na ziemi. Ten nawet się nie obracając w jego kierunku, wyjaśnił nerwowo.
- Ja nie wiem! Próbowałem tę klapę otworzyć, ale nic z tego! Cholera! Ktoś tam jest w ogóle?
-Tak… - Krew w nim się zmroziła. Co jeżeli… Tajemniczy zabójca siedzi tam na dole… a Wronka… O nie! Jak najszybciej z całej siły pociągnął za klapę, która ani drgnęła! Piotr rzucił głośno przekleństwem i ruszył w głąb korytarza, gdzie znalazł gaśnicę. Prędko ją wyciągnął z zabezpieczeń i wrócił do kapitana, który z niemałym zdziwieniem przyglądał się Dziobakowi. Piotr uderzył gaśnicą w siedzenie fotela. Raz! Usłyszał pęknięcie. Dwa! Widzi już pierwszy szczebelek drabinki. Trzy! Siedzenie fotela poleciało na dół, z wielkim hukiem roztrzaskując się w drobny mak.
- Halo! WRONKA! - wrzeszczał zestresowany Pepe, któremu w tamtej chwili łzy napłynęły do oczu.
- Najpierw Emma…Teraz Wronka… ile osób jeszcze stracimy…? – pomyślał i przymknął oczy, a pojedyncza łezka spadła na sam dół sekretnego pokoju. – Trzeba ją znaleźć… O ile jeszcze żyje…
Wszedł powoli do pomieszczenia. Poczuł lekki chłód na ramieniu. To, co ujrzał, było ostatnią rzeczą jaką by chciał zobaczyć. Klasyczne miejsce zbrodni. Z kufra wszystkie słoiki zostały poprzewracane na podłogę, kilka z nich były pozbijane, na kufrze były widoczne ślady krwi (nie wiadomo jeszcze czy zwierzęcia, czy człowieka). Lecz pana Dziobaka zaciekawiła jedna z mniejszych skrzynek, która była cała poturbowana i również miała dużo śladów krwi, ale tym razem były zostawione odciski rąk.
- Małe, koślawe ręce z długimi pazurami… - myślał Pepe. Po kilku chwilach już wiedział, kto to. Otworzył skrzynię, w której znajdowała się Wronka. Pepe westchnął. Czuł się winny. To on kazał Wronce zostać tutaj, Tymczasem morderca znajdował się tuż pod jej nosem. Pierwsze, co zrobił, to sprawdził jej puls. Nie…Zaraz! ŻYJE! ONA ŻYJE! Mężczyzna szybko wyjął ją ze skrzyni. Ciało dziewczyny i położył na podłodze. Zaraz potem zaciągnął marynarkę i położył na Wronce. Zauważył, że na jej ciele są zadrapania, draśnięcia oraz rany cięte (na szczęście nie głębokie). Uradowany Piotr wręcz skakał z radości. Zaczął przeglądać pokój w nadziei na znalezienie sprawcy. Długo nie musiał szukać, zaraz za skrzynią leżało ciało. Była to kobieta. Nosiła okulary, które leżały tuż obok niej. Były całe połamane, miały stłuczone szkła. Pozostaje pytanie, kto ją zabił? Po dokładnych oględzinach zwłok okazało się, że była to ona sama! Nóż został precyzyjnie wbity w jej wątrobę. Dookoła jej było pełno krwi. Pan Dziobak wszędzie szukał broni, którą użyła do samobójstwa. Był pewien, że to długi nóż, ponieważ przebił ją na wylot.
- Tak samo jak z ta kobietą w toalecie… -Pan Dziobak nie mógł tego rozgryźć – może pracowała z kimś….? – W tym momencie wszyscy ludzie (oprócz pilota) zaczęli schodzić na dół po szczeblach. Ustawili się wokół Wronki.
- Co się dzieje?! – niespokojna Róża uklękła przy Wronce. – Ona żyje?
- Tak - odparł spokojnie Piotr – I już wiem, kto próbował ją zabić, ale nie jestem pewien czy ta osoba też zabiła tę kobietę, która leży na posadzce w toalecie – Tłum zaczął konwersacje pomiędzy sobą. To był idealny moment dla Piotra, który z pośpiechem poszedł za skrzynię i wyciągnął ciało nieznajomej. Można było słyszeć lamenty, przekleństwa, odgłosy wymiotów i płacz. Wtedy jeden z pasażerów zapytał:
- Skąd wiesz, że to ta dziewczyna? – zapytał, po czym parsknął z niedowierzaniem.
- Ponieważ mam całkiem niezłą pamięć do twarzy – mówiąc to, kręcił się wokół ciała, robiąc gesty rękoma. Był całkiem niewzruszony tym, że zginęły już dwie osoby.
- Dlatego – kontynuował Pan Dziobak - Postarałem zapamiętać każdą twarz osoby, która wsiądzie do tego samolotu. Oprócz tej kobiety i Wronki nie powinno być tutaj nikogo.
- No i? – krzyknął jakiś głos z samego tyłu zebranego tłumu. – To dlaczego uważasz że to zrobiła ta nieznajoma? Dlaczego nie ta cała Wronka czy jak jej tam…
- Wronka – Syknął Piotr – To jest kobieta która wręcz należy do natury! Nie miałaby powodu tej nieznajomej zabijać!
- Nie masz dowodu! – odezwał się jakiś inny pasażer.
- Ale go zdobędę! Uwierzycie mi!
Tłum zawrócił ku drabinie. Po chwili w pokoju nie było nikogo oprócz Róży, Piotra i leżącej na podłodze Wronki. Stewardesa próbowała pocieszyć Pepe, lecz on był tak wściekły, że nikogo więcej nie słuchał tylko głosu w głowie, który szeptał uporczywie - „musisz mieć dowód, musisz go mieć ‘’. W końcu kobieta się poddała i poszła do góry.
- Godzina 09.27 za 2 i pół godziny dolecimy na miejsce – szeptał sam do siebie Piotr – Wronka jeszcze śpi. Szlag!
Nerwowo przeszukiwał ciało nieznajomej i pomieszczenie, w którym się znajdowało. Usiadł na jednej z skrzyń i westchnął.
- Poddaję się! – kopnął słoik, który leżał na podłodze, który poturlał się prosto na ścianę i roztrzaskał. Ze środka wyleciała mętna substancja o kolorze żółtawo-niebieskim. Piotr miał szczęście ponieważ światło słoneczne padło pod takim kątem, że odbiło się od dziwnego przedmiotu wciśniętego w róg pomieszczenia. Pepe zaintrygował się tym i od razu wrócił mu zapał do pracy. Podbiegł z entuzjazmem po przedmiot. Gdy udało mu się go wyjąć, okazało się, że jest to telefon. Ale nie byle jaki! Nokia 3310! Idealna do spraw takich jak morderstwo! Solidna, mocna, oczywiście mała i przydatna!
- Jeżeli odgadnę hasło, może uda mi się dostać dowód na to, że Wronka jest niewinna! – zadowolony ze swojego odkrycia od razu zdjął obudowę telefonu. Aha! Kartka! Dobrze wiedział, że jest tam napisany kod. Rozłożył świstek i przeczytał na głos:
„Od tego momentu wszystko się ułożyło’’
- Dziwne… - mruknął. Wtedy przypomniał sobie o technice, którą wkuwał na studiach. Odłożył telefon na ziemię i podniósł popękane okulary, powoli założył je na nos kobiecie. TO TA OKULARNICA (patrz cz. 1) CO ZAJMUJE SIĘ HACKOWANIEM W T.A.B.S?! Czyli ona była szpiegiem! A skoro tak… Piotr wpisał na telefonie datę śmierci jego szefa. Telefon się odblokował.
- Teraz to już nie wiem komu ufać… - szepnął sam do siebie. Najpierw sprawdził kontakty
- Hmm… Ostatnio dzwoniła do M.R? Musi to być jakiś skrót… Nawet z nim pisała! 3 nieodczytane wiadomości… Ciekawe… - Wiadomości były krótkie lecz miały dość informacji żeby udowodnić że zrobiła to okularnica…No i…że na tym pokładzie jest drugi morderca…- Rzucił jeszcze kątem oka na wiadomość wysłaną przez „M.S” która brzmiała:
„Jestem już w samolocie, wiesz, co masz zrobić”.